W Nowym Roku o zeszłorocznych rękodziełach – zamotki
W Nowym Roku życzę wszystkim
dobrej książki dla uaktywnienia wyobraźni,
dobrego filmu dla ciekawych przemyśleń,
dobrej muzyki dla wzruszeń i poruszeń,
dobrego jedzenia dla odżywienia ciała i duszy,
dobrych ludzi wokół dla pozytywnego nastawienia do otoczenia
oraz dobrych pomysłów na lepsze życie.
Serdecznie witam po dłuższej nieobecności. Przerwa spowodowana była dużym napięciem terminów przed świętami, zarówno tych w pracy jak i tych „po godzinach”. Moje „po-godziny” były bardzo pracowite a efekt można obejrzeć w galerii albo poczekać jeszcze troszkę i przeczytać w kolejnych wpisach.
Zacznę od jeszcze jesiennych prac – jesień była zamotana. Powstała pokaźna kolekcja zamotków, która rozjechała się po różnych krańcach Polski, a nawet po świecie.
Dużym powodzeniem cieszył się zamotek w jesiennych kolorach – powstało takich kilka.
Kolor wybrany przez moją mamę też spodobał się innym.
To wersja z zamotaną bransoletką…
… a tu z plecioną:
Trzy komplety poleciały do Kanady… w następujących wariantach kolorystycznych:
A szczegółowo prezentowały się tak:
znany już nam kolor „jesienny” (zielono-pomarańczowo-brązowy):
Prześliczny mix różowo-bordowo-fioletowo-szary:
I kolorki, które bardzo lubię – granatowo-niebiesko-szaro-stalowy:
Do plecionych bransoletek dodałam plecione naszyjniki. Krótkie obróżki prezentują się świetnie na szyi, a dobra włóczka sprawia, że nie drapią.
Poniżej dwa przykłady plecionych kompletów, które zrobiłam. Są dwustronne – czyli modyfikujemy w zależności od nastroju i stroju:
Zaproszono mnie na pewne spotkanie, na które miałam przygotować coś mniejszego i skromniejszego niż pełne zamotki. Zrobiłam kilka naszyjników z koralikami modułowymi oraz kompleciki z bransoletką:
Gdy usiłowałam zrobić to ostatnie zdjęcie mój kot nie miał zamiaru zejść z kadru. Co go odsuwałam, to on bardziej łapkami pchał się na nutkowy podkład. Hmmm… chyba dawno nie miał robionych ładnych zdjęć. Ale to jego wina, bo gdy tylko chwytam aparat żeby uwiecznić jego dziką zabawę albo zadumaną pozę to on natychmiast przestaje i zaczyna się czyścić. O, na przykład tak:
Wracając do zamotków… Nakręciłam ich dużo więcej. Były zielone, beżowo-brązowe, bordowo-brązowe, brązowo-zielone oraz w wersji wieczorowej czarno-złoty. Niestety nie udało mi się zrobić zdjęć ponieważ z reguły kończyłam je robić późno w nocy a rano już szły do nowych właścicieli.
W kolejnym wpisie zamieszczę opis kilku sposobów ich noszenia.
Jak zwykle piękne. Tylko kiedy ty śpisz?