Papierowa wiklina
Na początku wakacji przyszła do mnie koleżanka i powiedziała:
-„Ty masz swoje pergamano, Agusia szydełkuje, Iza wzięła się za frywolitki… Ja też chcę mieć swoją dziedzinę. Zamierzam zająć się wikliną papierową”
Wikliną papierową?… Coś mi zaczęło świtać. Dostałam kiedyś – dawno temu – koszyczek zrobiony z gazet, a jeszcze dawniej temu próbowałam sama coś upleść – ale mi się nie udało, więc o tym zapomniałam. Zaciekawiona czymś w sumie nowym zaczęłam przeglądać internet (głównie rosyjskie i czeskie strony) i napatrzyłam się na takie cuda, że zachciało mi się spróbować ponownie.
Początkowe skręcanie rurek zakończyło się pęcherzami na palcach i zapaleniem ścięgien nadgarstków 🙂
No i każda rurka wychodziła inna. Ale powolutku zaczęłam dochodzić do wprawy i powstało kilka koszyczków i pojemniczków.
Oto kilka zdjęć początkowych prac:
A tak wyglądają rureczki naturalne, pomalowane lub pobejcowane (oraz mój kontroler jakości w dość pokracznej odsłonie):
Tak mnie to wciągnęło, że zarzuciłam inne rzeczy i tylko zwijałam, farbowałam i wyplatałam…
Po więcej wiklinowych wyplotów zapraszam do galerii.
Jeszcze nikt nie skomentował...