Szydełkowa duża maskotka
Dziś mam dla Was sesję zdjęciową przytulanki, którą dzielnie dziergałam przez miesiąc dla Emilki (http://doti.la/witaj-na-swiecie-emilko/ http://doti.la/kartki-dla-dzieci/ – w linkach można podejrzeć inne rzeczy, które dla niej zrobiłam).
To królik, który chciałby o sobie trochę opowiedzieć… Oddaję mu głos.
∴
Zaczęło się tak:
to mój palec, mam nadzieję, że będzie ich więcej:
a to głowa… jeszcze bez uszu, za to zęby mam okazałe:
Kiedy Doti mnie wreszcie wydziergała w całości i mogłem powiedzieć, że się „urodziłem” pojechaliśmy na działkę, żebym mógł poznać świat. Byłem bardzo podekscytowany i tak mi się podróż podobała, że chciałem koniecznie spróbować jak to jest prowadzić nie-szydełkowe autko!
Na działce jest zupełnie inaczej niż w mieszkaniu. Bardzo dużo kolorowych roślin, miłych zwierząt, fajne powietrze i bardzo cieplutkie i jasne słonko! Najpierw musiałem się trochę oswoić ze świeżym powietrzem. Zaczęło mi się kręcić w głowie, więc rozłożono mi hamak w kolorowe paski – super, bo ja też mam paski! (no dobrze, ktoś mi wyjaśnił, że to jest hamak w kratkę, ale kratka to właściwie paski w dwóch kierunkach).
Kiedy poczułem się lepiej i uszy zaczęły mi wesoło tańcować wpadliśmy na pomysł, żeby sprawdzić ile mam wzrostu.
Położyłem się na mięciutkiej trawce stawiając uszy na sztorc…
… i okazało się, że mam 100cm!
Nabrałem sił, żeby trochę pozwiedzać i pozachwycać się światem. Wgramoliłem się na pergolę i podziwiałem kwiatki o nazwie tunbergia oskrzydlona potocznie zwana „Czarnooką Zuzanną” i zobaczcie… ja mam oczy w takim samym kolorze!
Nieopodal odkryłem Rajską Jabłonkę Olę, na której powoli dojrzewają już owoce.
Spróbowałem aronii, była cierpka ale ponoć bardzo zdrowa.
Poleżałem chwilkę nad oczkiem wodnym wsłuchując się w kojący szmer fontanny,
a później znalazłem sznurek, na którym mogłem robić różne akrobacje.
Dla odpoczynku posiedziałem na bujanej ławeczce, chyba nawet trochę przysnąłem.
Po krótkiej drzemce postanowiłem zapoznać się z działkowymi rezydentami. Ten kot był tak sympatyczny, że pozwolił mi na sobie pojeździć…
Bardzo szybko zaprzyjaźniłem się z krukiem – strażnikiem, który pilnuje malin przed złodziejaszkami. To bardzo odpowiedzialna praca. Jeśli się nie sprawdzi właściciele ogrodu nie będą mogli delektować się pysznymi owocami.
Do kruka trzeba było się wspiąć, a potem bezpiecznie zejść na dół. Trochę mnie to zmęczyło, więc przysiadłem na grzybku i przypadkiem poznałem bardzo gadatliwą żabkę, która pod nim mieszka.
Pogoda była bardzo ładna, pogrzałem się trochę na leżaku.
Przy okazji mogłem się porozglądać po ogrodzie i zauważyłem słodkiego kociaka, który polował na motyle…
… i udało mu się. Widzicie między łapkami skrzydełko? Ech!, natura…
Znalazłem jeszcze jedno miejsce, w którym mogłem skorzystać ze słońca i wygrzać ogonek…
Pierwszy raz miałem okazję być tak długo na słońcu… Zrobiło mi się za ciepło, aż musiałem się schłodzić pysznym soczkiem z mandarynek.
Dzisiejszego dnia miałem naprawdę dużo atrakcji, ale i tak najbardziej lubię przytulać się do ludzi – w końcu po to się urodziłem. Za jakiś czas trafię do Emilki i mam nadzieję, że mnie polubi i że będzie mnie często tulić.
A na koniec dumny portret z moją twórczynią.
∴
To tyle z króliczej relacji. Przytulanka już trafiła do Emilki i bardzo się spodobała.
A Wam też się podoba?
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie!
PODOBAŁO SIĘ I TO BARDZO BARDZO!
Koniecznie musisz te wszystkie swoje opowiastki spisać i wydać w formie książeczki dla dzieci!
Może kiedyś…
znaczy nigdy…
Witam.
Czy moglaby pani zdradzić, gdzie moge dostać wzór aby samemu zrobic to niebieskie cudo,w ktorym zakochała sie moja córka? Dziekuje
Bardzo proszę… https://www.ravelry.com/patterns/library/121-rabbit-dude
Powodzenia!